„…Sygietyńscy byli wymagającymi
nauczycielami. Zwłaszcza Tadeusz, który szlifował każde słowo w komponowanym
utworze, wymagał, by śpiewany tekst w pełni docierał do odbiorcy. Późniejsza
nienaganna dykcja Ireny Santor to w dużej mierze jego zasługa…”
Przed
Wami książka Jana Osieckiego. Moim zdaniem, ta publikacja jest moim pozytywnym
zaskoczeniem. Irena Santor na estradzie była obecna dłużej niż Tina Turner.
Występowała między innymi przed Elżbietą Bowes – Lyon, Królową Matką, Stalinem,
Mao Zedongiem i Janem Pawłem II. Santor stała się ikoną, a jednocześnie
pozostała sobą. Jej rodzina nie była zamożna, ale „tworzyła szczęśliwy dom”.
Czy rozmowa z mediami odsłania słabości artysty czy wręcz przeciwnie – odkrywa
prawdziwą twarz? Wszak naprawdę „…Nie zawsze się do tego przyznajemy, ale
lubimy historie, które są tak niesamowite, że aż nierealne…”.
To
dziewczyna z robotniczej rodziny, urodzona na „zapadłej” wsi. To, co osiągnęła
zawdzięcza talentowi i uporowi w dążeniu do celu. Oficjalnie ogłosiła
zakończenie kariery. Głos i talent dla Ireny Santor były przepustką do
gimnazjum z internatem i wyżywieniem. Stały się biletem wstępu do „Mazowsza”. Znaczące
stają się także te słowa: „…Czy dziś uda się najeść do syta? Tylko tyle i aż
tyle…”.
Partnerem
życiowym był Zbigniew Korpolewski – wybitny znawca współczesnej muzyki
rozrywkowej. Jerzy Waldorff, po wygranym przez Irenę Santor w 1961 roku
festiwalu w Sopocie, okrzyknął ją pierwszą damą polskiej piosenki.
W
2017 roku Łódzka Akademia Muzyczna przyznała Irenie Santor – pierwszej artystce
estradowej tytuł honoris causa. Pani Irena Santor jest jedną z najbardziej
znanych i lubianych osobowości twórczych w historii polskiej estrady.
Jej
nagrania bronią się mimo upływu lat. Santor stała się ikoną muzyki,
jednocześnie pozostała sobą. Wychowana wg. przysłowia: „…Siedź w kącie, a znajdą cię”. To nauczyło ją pokory i skromności.
Śpiew towarzyszył Irenie Santor od dzieciństwa. Jej rodzice byli muzykalni.
Matka była krawcową, a ojciec pracował fizycznie. Mama śpiewała córce w czasie
wspólnych zabaw i do snu.
Irena
lubiła i szanowała obie babcie, chodziła do nich. Smakowały jej warzywa i
owoce. Lubiła mleko od krowy. Z Popowa, rodzice przeprowadzili się do Solca
Kujawskiego. W Solcu Irena spędzała czas w ochronce. Lubiła śpiewać już od
dziecka. Trzymała sztamę z tatą. Wojna tragicznie ją doświadczyła i
spowodowała, że musiała szybko wydorośleć.
Ojciec
zginął w październiku 1939 roku. Matka zachorowała na gruźlicę. Wygnana z domu
do baraku. Ciągle panowała obawa, czy następnego dnia będzie miała coś do
jedzenia. Wojna powoduje, że trzeba dorosnąć szybciej.
Obecnie
Irena Santor może jeść słodyczy ile chce. Czerpie radość z tego, co przynosi
każdy dzień. Żyje. Swoje pamiątki przekazała miejskiej bibliotece w Solcu i
jest także honorową obywatelką tego miasta. Lubiana w historii estrady. Ikona i
wyjątkowa osobowość.
Gorąco
polecam – przeczytajcie książkę, a zrozumiecie, jak spełniają się marzenia
małej, pracowitej dziewczyny.
Katarzyna Żarska
https://zarska18.blogspot.com/
Wydawnictwo: Prószyński i S – ka
(Fakt biografie)
Premiera: 17.10.2024 r.
Projekt okładki: Mariusz Banachowicz
Oprawa: miękka
Liczba stron: 288
(nowość wydawnicza) w mojej prywatnej biblioteczce

Komentarze
Prześlij komentarz