„… Młoda Hania nie musiała się zastanawiać, co ile kosztuje i czy ją na to stać. Mogła się oddać podziwianiu literatury, malarstwa czy muzyki….”
Życie znanych kobiet zazwyczaj podpowiada Nam interesujące rozwiązania. Jako ciekawi czytelnicy jesteśmy zdziwieni i zaskoczeni. Czekamy na to, jak można w interesujący sposób przeżyć życie. Liczymy też na jakieś nietuzinkowe zwroty akcji. Książka i motto kierowane są do wszystkich kobiet, które pozostają w cieniu. Dzięki temu, że ja nie należę do kobiet szczupłych i uległych, to z prawdziwą przyjemnością i humanistycznym zacięciem mogę napisać kilka słów o publikacji.
Autorką książki jest Sylwia Góra – kulturoznawczyni, literaturoznawczyni, doktor nauk humanistycznych i absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu, szefowa działu literackiego w Kulturze Liberalnej. To pierwsza moja przygoda z twórczością pisarki. Mam nadzieję, że nieostatnia.
Hanna Lilpop to późniejsza Anna Iwaszkiewicz. Tłumaczka i twórczyni. To kobieta pełna tajemnic. Jej matka odeszła do innego mężczyzny – Józefa Śliwińskiego. Choroba psychiczna towarzyszyła jej ojcu Stanisławowi, a później jej. Musimy też zdać sobie sprawę z tego, że miała ona wpływ na życie nie tylko samej Anny, ale i całej rodziny. Miała szeroką wiedzę i wyczucie stylu. Pisała. Wiedziała, że nigdy nie dorówna mężczyznom.
Książkę bardzo dobrze i lekko się czyta. Nie jest tu zachowana klasyczna forma biografii. Dla mnie jest żywa, piękna i pełna interesujących poszlak. Mogę to śmiało powiedzieć. Ta książka oddycha.
Kim była więc jedna z najlepiej znanych małżonek w historii literatury polskiej XX wieku? Muzą, ostoją, przyjaciółką. Panienką z dobrego domu, zagubioną, zranioną i osamotnioną po odejściu matki i samobójczej śmierci ojca, czasem bezwolną i niepewną. Kobietą borykającą się z chorobą psychiczną, która w poszukiwaniu spokoju i pewności uciekała w niezrozumiałe dla wielu religijne światy. W ich domu, to mąż – Jarosław Iwaszkiewicz – był sławny. To on był twórcą. Kimś myślącym inaczej. Anna – to osoba ciepła, choć zdystansowana. Wyjeżdżała nad morze, w góry, do sanatorium, by leczyć nerwy.
Anna – matka, żona, babcia, pisarka, aż do schyłku życia w Stawisku. Anna u schyłku życia była szczupłą, energiczną kobietą. Spacerowała, dużo mówiła sama do siebie. Miała ponad 80 lat. Pochowana została na cmentarzu w Brwinowie – kilka kilometrów od Stawiska. Miała 82 lata.
W domu Iwaszkiewiczów – jest muzeum. Zofia Dzięcioł – była gosposią w domu Iwaszkiewiczów. Mąż Anny miał niejasne kontakty z młodym mężczyzną – Wiesławem Kępińskim. Anna za nim „nie przepadała”. Latem lubiła Ustkę, a zimą – Rabkę. Była sentymentalna i lubiła przechowywać rzeczy mające dla niej emocjonalne znaczenie. Lubiła rzeczy na „k”: koniak, kawę, kawior, katańskie malinowe pomarańcze. Nie lubiła zaś czosnku i miała problemy z wątrobą. Dużą wagę przywiązywała do higieny i zdrowia. Bała się chorób, szczególnie gruźlicy. O chorobach Anny nie mówiło się w domu, o jej pobytach w Batowicach i Tworkach.
Anna była jedynym dzieckiem swoich rodziców – ojciec był bogatym przemysłowcem. Kobieta miała dobre relacje z ojcem. Anna często zadawała sobie pytanie: „…Dlaczego matka mnie porzuciła…?”. Anna i Jarosław mieli dwie córki: Marię i Teresę. Niechęć Anny do jedzenia była związana z anoreksją. Dla Anny duchowość miała ogromne znaczenie. Straciła dziecko w klinice pod Krakowem. Chorowała na depresję. Anna Iwaszkiewicz, przebywając w Tworkach została ubezwłasnowolniona.
Anna nigdy nie chodziła do szkoły. Nauki pobierała przez osoby prywatne. „Niecierpliwa mała święta”. Tak zostaje przedstawiona nasza bohaterka. Z jednej strony możemy się uśmiechać, a po części też być w lekkim szoku. Kobieta, która świadomie przyjęła rolę cienia Wielkiego Pisarza: „masowała” jego ego, dbała, by miał przestrzeń do pracy, wspierała w romansach z młodymi mężczyznami – i wypierała własne fascynacje kobietami. Momentami jest pięknie i strasznie. Czy zawsze to mężczyzna musi uważać, że jest wielki? Może nasza bohaterka po części się pogubiła, kiedy została przygnieciona problemami, brakiem wsparcia i miłości?
Anna znała języki obce. Czytała np. po niemiecku, rosyjsku, angielsku, francusku i z tych języków tłumaczyła, a zwłaszcza z tego ostatniego.
Po jej śmierci wydano: „Dzienniki”- Anny Iwaszkiewiczowej – 1993 r., a także „Szkice i wspomnienia” – 1987 r. Piotr Mitzner w 2000 r. wydał książkę: „Hania i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Esej o małżeństwie”.
Tu znajdziemy najpełniejszy portret Anny Iwaszkiewicz. Była żoną czy tylko partnerką sławnego twórcy? W duchu – tak po cichu – marzyła o karierze literackiej.
Zachęcam Was do poznania książki, która moim zdaniem znajdzie się na listach bestsellerów.
Gorąco polecam
Katarzyna Żarska
https://zarska18.blogspot.com/
Wydawnictwo: Marginesy
Premiera: 04.06.2025 r.
Oprawa: twarda
Wydanie I
Projekt okładki i stron tytułowych: Anna Pol
Liczba stron: 304
(nowość wydawnicza) w mojej prywatnej biblioteczce
Komentarze
Prześlij komentarz