Przejdź do głównej zawartości

Amerykańska księżniczka – recenzja przedpremierowa

 

„… Właściwie jedyne ustępstwo Allene na rzecz jej wieku polegało na tym, że coraz bardziej zwalniała sobie narzuconego sobie obowiązku pozostawania szczupłą za wszelką cenę…”

Pięć małżeństw. Dwójka dzieci, ale i miliony na koncie. Te kilka słów doskonale warunkuje miejsce w powieści naszej głównej bohaterki. Czy tak „się da” na dłuższą metę?  Zastanawiam się czasami nad tym, jak to mężczyźni uważają, że w stu procentach warunkują życie kobiety. Sama chyba nie wytrzymałabym, gdyby to w moim domu panował patriarchat. Moja Mama zawsze mówi, że to za sukcesem mężczyzny stoi mądra i rozważna kobieta. Sporo w tym prawdy.  

Autorką powieści jest Annejet van der Zijl, jedna z najbardziej popularnych i najczęściej czytanych pisarek literatury faktu w Holandii, głównie biografii. Annejet otrzymała za swoją twórczość wiele nagród. Wśród nich znajdują się prestiżowe Złote Pióro i Amsterdam Art Prize 2017. Autorka mieszka z mężem i psem, ale dzieli swój czas pomiędzy apartament w centrum Amsterdamu, a chatę na holenderskim wybrzeżu.

Allene przyszła na świat 7 lipca 1872 roku. Jej matka była dziewięć lat starsza od męża, córka właściciela stajni cugowej. Ojciec Allene – Charles Tew zaczął pracę jako kasjer rodzinnego banku. Młoda kobieta „otrzymała fortunę”, której nie da się kupić za pieniądze, a mianowicie urodę. Jedynaczka potrafiła jeździć konno, jak chłopak, miała cięty dowcip i śmiałość. To wszystko, co potrzebne, żeby popaść w kłopoty. Dziewczyna ucieka z synem lekarza do Nowego Jorku, ale świat, do którego trafia jest szary i smutny. Przyjęcie kobiety przez rodzinę męża było lodowate, a atmosfera mało serdeczna.

Tym razem też nie jest prosto. Jak córka bankiera z małego miasta zdobyła fortunę i została księżniczką? I na pewno powiecie, że to wszystko jest niemożliwe! Kobieta dosłownie wyrwała się z prowincjonalnego miasteczka, zdobyła uznanie amerykańskiej socjety i została księżniczką ratującą holenderską rodzinę królewską przed wyginięciem. Brzmi jak bajka albo scenariusz komedii romantycznej? Wszystko jest możliwe. 😉

Takie było życie Allene Tew. Kobiety, która mieszkając w Stanach Zjednoczonych, uzyskała książęcy tytuł, a dzięki kolejnym małżeństwom zdobywała niezależność w świecie zdominowanym przez mężczyzn. W tamtych czasach nie wszystko wydawało się takie oczywiste. Po wielu latach kobieta posiadała wystarczająco dużo domów oraz francuski zbiór samochodów. W tamtych latach nie rozstawała się z Mademoiselle Zazą, maltańczykiem, który dostarczał jej dziecięcej radości. Niezmiennie każdej jesieni zwierzątko podróżowało z nią do Nowego Jorku z nową, zakupioną w Paryżu wyprawką, składającą się między innymi ze sweterka i uprzęży z imieniem pieska. Kobieta szanowała projekty Diora, ale uważała, że na niektóre modele jest za gruba 😉 Najbardziej jednak cieszyło Allene towarzystwo ludzi. Bardzo wielu ludzi. Niestety kobieta traci swoje dzieci.

Drugim mężem Aleene był nowojorski makler – Marton Nichols, z którym bohaterka była początkowo szczęśliwa i zwiedziła cały świat. Później rozwodzi się z mężczyzną, ale wiemy, że na tamte czasy rozwód był nie lada sensacją i skandalem. W 1911 roku wróciła do nazwiska z pierwszego małżeństwa. Teraz stała się kobietą interesu. Kobieta naprawdę była tak naprawdę szczęśliwa z trzecim mężem – inżynierem. W 1928 roku zaręczyła się z młodszym mężczyzną, potomkiem księżnej, niemieckim arystokratom. Niestety poza tytułem niewiele wyniosła z małżeństwa.

Historia o Kopciuszku nie zawsze musi być też lekką bajką. Podobnie, jak życie u boku księcia. A pieniądze, chociaż szczęścia nie dają, mogą być przepustką do wolności i życia na własnych zasadach. Publikacja uzupełniona jest czarno – białymi fotografiami, które pomagają w lepszym rozeznaniu w sytuacji.

Gorąco polecam

Katarzyna Żarska

http://zarska18.blogspot.com/

Wydawnictwo: Znak Horyzont

Premiera: 10.02.2021 r.

Wydanie I

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Projekt okładki: Monika Drobnik 

Przekład: Alicja Oczko

Liczba stron: 304

(nowość wydawnicza)  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złowieszczy Dar

  „… Alessa wzięła do ręki wstążkę i skrzywiła się, gdyż nawet przy tym lekkim ruchu jej obojczyk przeszył ból. Co się z nią dzieje? Czy nie umie już przyjąć cudzej życzliwości?...” Na samym początku muszę powiedzieć, że jest to książka dla tych, którzy czują „zbyt intensywnie”. Moim zdaniem to dobrze, bo w życiu nie da się niczego udawać i żyć na przysłowiowe pół gwizdka. Trzeba wykazać iskierkę zainteresowania, bo bez pełnego zaangażowania nic ciekawego nie wydarzy się w naszym życiu. Zastanawialiście się kiedyś czym naprawdę jest dar? Można mieć swoistą smykałkę do danej rzeczy i to naprawdę przydaje Nam się w życiu. Kobiety mają np. dar do przygotowywania różnych rzeczy, dbanie o kogoś z troską i miłością w sercu, to nie tylko swoiste poświęcenie, ale i wspomniany dar. Dar do załatwiania spraw niemożliwych, dar do gotowania, do łatwości wypowiedzi, przewidywania czy nauki. Jak będzie w przypadku naszych postaci? Po części przeniesiemy się do świata magii, miłości, relac...

Opowieść o początku. Wielka historia wszystkiego.

„… My, ludzie, żyjemy zaledwie na samym początku historii wszechświata, a ta historia dopiero zaczyna się rozwijać. Nasz wszechświat jest wciąż młody i pełen energii; …” Kiedy ktoś zaczyna opowiadać o początku, widzimy zazwyczaj Biblię lub opasłe Encyklopedie, które przybliżają nas do prawdy o ludzkości. Bez względu na to, czy to podejście naukowe, czy teologiczne wiele osób zastanawia się, jak wyglądało życie naszych przodków kilkanaście wieków wstecz … Trudno jest też cokolwiek przewidzieć, jeśli chodzi o przyszłość. Bo gdzie np. widzicie się za 10 lat? Dawid Christian to wybitny historyk, profesor i dyrektor Big History Institute na Uniwersytecie Macquarie i autor wielu książek. Jego „Opowieść o początku” to urzekająca historia wszechświata – od zarania dziejów po odległe krańce przyszłości. Bardzo podoba mi się sam podział książki na cztery części. To Kosmos, który obejmuje gwiazdy, galaktyki, cząsteczki i księżyce. Biosfera, czyli życie w skali mikro i makro. MY – czy...