„… Mnie samemu trudno jest dziś uwierzyć, że nic więcej wtedy nie zrobiłem, bo pozostało mi w tej chwili wspomnienie takiego wewnętrznego przeżycia, jak gdyby to było przynajmniej pół godziny żarliwych łez i modlitwy. Ale trzeba pamiętać, że wówczas już od kilku lat przestałem się modlić …”

Wiele
osób odnajduje spokój i ładuje baterie chodząc po górach. To czasami właśnie
tak wysoko, mamy ciekawe przemyślenia. Dotyczą one naszego życia, planów na
przyszłość i czasami relacji z Bogiem w celu uporządkowania niektórych spraw.
Nie jestem teologiem, ani specjalistą od spraw trudnych, ale muszę przyznać, że
książkę bardzo dobrze się czyta.
Tematyka
wiary jest trudna. Czasami ktoś może Nas zrazić, zachować się w sposób
nieodpowiedni i zupełnie inny niż na to liczyliśmy w podświadomości. Warto np.
wspomnieć w tym miejscu o wizytach duszpasterskich. Zadra, zbyt łatwa ocena
kogoś i niechęć mogą utrzymać się przez wiele lat. Wtedy taka pierwsza wizyta,
może stać się ostatnią 😉
Thomas
Merton (1915 – 1968) Ojciec Ludwik. Amerykański pisarz, poeta, ksiądz
katolicki, trapista w opactwie w Gethsemani. Napisał wiele książek poświęconych
zagadnieniom życia wewnętrznego, modlitwie i kontemplacji. Do najbardziej
znanych należą m.in. „Znak Jonasza”, „Nikt nie jest samotną wyspą”, czy „Chleb
żywy”. Pozostawił po sobie także setki listów, wierszy i artykułów.
Thomas
Merton urodził się 31 stycznia 1915 roku w Roussillon. Rodzice starali się
wychować Thomasa i jego brata na uczciwych, prawych i wykształconych obywateli,
pomijając przy tym aspekt wiary. Thomas po śmierci mamy bardzo dużo podróżował
po świecie z ojcem artystą- malarzem. Przyjął chrzest w wieku 23 lat.
Książka,
o której pragnę napisać kilka słów okazała się ogromnym sukcesem wydawniczym i
znalazła się na liście 100 najlepszych książek stulecia „National Review”.
Publikacja została przetłumaczona na ponad dwadzieścia języków, oddziałując na
miliony czytelników.
Powieść
podzielona jest na trzy części. Tu dowiedzie się więcej o tym, co kryje się w
rozdziale zatytułowanym Madonna artystów. Część druga to przeciwieństwa,
trzecia zaś to m.in. słodki smak wolności. W pewnym sensie każdy człowiek
uczestniczy w takiej podróży i odbywa ją tak, jak gdybyśmy nie wiedzieli, dokąd
idziemy. Autor zwraca uwagę na książkę i jej zakończenie, ale podkreśla, że to
nie jest koniec naszych poszukiwań duchowych i mentalnych.
„Siedmiopiętrowa
góra” Thomasa Mertona jest jedną z najsłynniejszych
książek, jakie kiedykolwiek napisano o poszukiwaniu wiary i pokoju. Jest to
niepowtarzalny dokument duchowy człowieka, który odszedł od świata dopiero
wówczas, gdy całkowicie się w nim zanurzył. „Miałem – pisze Merton –
postawić stopę na brzegu podnóża wąskiej, siedmiopiętrowej góry czyśćca,
bardziej stromej i ciężkiej do pokonania, niż mogłem sobie wyobrazić, a nie
zdawałem sobie wcale sprawy z trudu wspinania się, jaki stał przede mną”.
Czy
istnieją jakieś wzniosłe teorie dotyczące powołania do kontemplacji ludzi
świeckich? I czym tak naprawdę jest wiara? W jakim stopniu odczuwamy potrzebę rozmowy
z Bogiem? I czy każdy powinien tak łatwo Nas oceniać? Autor po prostu chciał
być człowiekiem, który szuka Boga w ciszy, a zarazem z pasją bierze udział w
życiu świata.
Każda
ponura sytuacja jest wzorem grzechu. Dobrowolną i bezinteresowną wolą
odrzucenia miłości jedynie z czysto samolubnej przyczyny – jest dla nas
niepożądana. Trapiści zwykle stronią od publiczności. Merton jednak ściągał
uwagę czytelników, żyjąc w klasztorze.
Zachęcam do przemyśleń i
komentowania recenzji 😉 Autor
sięga pamięcią do tego, co jest mu bliskie, ale i co mogło go zranić.
Gorąco polecam
Katarzyna Żarska
Wydawnictwo: ZYSK i S – KA
Tytuł oryginału: The
Seven Storey Mountain
Oprawa: twarda
Projekt okładki i stron
tytułowych: Agnieszka Herman
Liczba stron: 472
Tłumaczenie: Maria
Morstin-Górska
(nowość wydawnicza) w
mojej biblioteczce
Komentarze
Prześlij komentarz