„…
Nie wiem, jak wygląda wojna, kiedy lecą bomby. Mogłam to sobie wyobrazić,
widząc jej skutki, dopiero po powrocie do Polski w 1947 roku. Ale myślę, że
trzęsienie ziemi jest jak wojna – człowiek czuje potęgę kosmosu i to, że nie ma
na nią wpływu. Panika i bezradność …”
Książka
„Dzieci Wygnane” ukazuje prawdziwe historie dzieci brutalnie wygnanych z
własnych domów, oddzielonych od rodziców, bez dachu nad głową i miłości, bez
odrobiny bezpieczeństwa, którego tak potrzebuje mały człowiek. W innej
rzeczywistości to małe rączki, ufne, ale i przestraszone twarze, pracowały przy
wyrębie lasu w tajdze i walczyły o najmniejszy okruch chleba.
Zabrane
dzieci pracują w sowieckim piekle, walczą o przetrwanie, są sobie matką i ojcem
dla rodzeństwa. Mimo to przeżyli i są żywym świadectwem tamtych, dość okrutnych
czasów.
Autorką
książki jest Monika Odrobińska. To mama, żona i dziennikarka. W swoich
reportażach „dużą historię” opowiada z perspektywy „małych historii”
poszczególnych osób, rodzin i społeczności.
To,
że Rosjanie zaatakowali Polskę 17 września 1939 roku wszystkim wiadomo, teraz
można o tym już mówić. Z jednej strony Niemiec – z drugiej Rosjanin. Czyli
życie pomiędzy przysłowiowym młotem, a kowadłem. Tylko jedno pytanie nasuwa się
od razu – Czemu są winne dzieci? 3 – letnia Ola, 5 – letni Romek, 8 – letnia
Marysia, czy 10 – letni Mirek itp.
Dzieci
były wywiezione w bydlęcych wagonach na Syberię. Te, które nie przeżyły zostały
wyrzucane z wagonów na oczach innych. Te pierwsze na zawsze utkwiły w pamięci.
Później przyszło przywyknąć. Warunki były takie, że tylko nielicznym udało się
przeżyć. Nie było wody, nie można było się rozebrać ani przemyć twarzy. Bo
czym?
Rosjanie
prowadzili tzw. „oczyszczanie” terenów początkowo przygranicznych, później już
wszystkich. Historycznie po wstawiennictwie Sikorskiego u Churchilla część
dzieci zostało wyekspediowanych z ZSRR w łagodniejszy klimat tj. do Libanu,
Palestyny, Indii, Nowej Zelandii, Afryki, Australii, czy Meksyku. Książka
ukazuje się w 80 – rocznicę wywózek na Syberię.
Strach
i głód był wielki. W oczach wszystkich ludzi było widać żywą śmierć. Pracowały
matki, dzieci. Paliło się słomę, a lód topiony był na wodę. Strasznie było być
wtedy głodnym. Niejedna osoba miała odmrożone ręce. Historie innych rodzin są
równie przerażające. W baraku spało 120 osób, a smród i brud był niemożliwy.
Pluskwy nie dawały spać. Naturalną selekcję gwarantował wspomniany głód, ale i
ostry klimat. To tyfus, wydęty brzuch i liczne choroby są najbardziej
przerażające dla czytelnika.
Jeżeli
ktoś przeżył tułaczkę, to jego powrót do Polski jest bardzo wymowny. Praca
ponad siły, utrata bliskich i wstyd zrobiły swoje. Widok kraju to pogorzelisko,
gruzy i towarzyszące uczucie przygnębienia. To wszystko uświadamia
czytelnikowi, że na wojnie nie ma wygranych, wszyscy są przegrani. Dziecko,
które jest daleko od rodziny uczy się życia na nowo, ale szybko i boleśnie.
Książka
jest pięknie wydana i uzupełniona czarno – białymi fotografiami. Z całą
pewnością jest dobrą lekcją życia dla współczesnego człowieka, który nie ma
pojęcia o bólu. Fabuła to wspomnienia, które budzą sprzeciw wobec sowieckiego
zbydlęcenia, ale i podziw dla heroizmu małych Polaków.
Gorąco polecam bardzo
wymowną publikację, o której długo nie można zapomnieć.
Katarzyna Żarska
Wydawnictwo: Znak
Horyzont
Premiera: 03.06.2020 r.
Projekt okładki: Marcin
Słociński
Oprawa: twarda
Liczba stron: 368
(nowość wydawnicza)
Komentarze
Prześlij komentarz