„…
W ciszy, która zapadła tak niespodziewanie, słychać było jedynie szum wiatru w
trawach i koronach drzew i ciężkie dyszenie Malewskiego …”
Na
samym początku będzie opinia 😉
Wiem, tak nie wolno 😉
Tak dobrej książki nie czytałam już bardzo dawno, trzymam kciuki by w wielu
rankingach czytelniczych zajęła miejsca w pierwszej trójce. Fakt czytałam ją
powoli i dokładnie, ale nie mogłam się oderwać.
Zło
czai się bliżej niż myślisz – to główne przesłanie książki. A może sami nie
doceniamy naszego przeciwnika, który stosuje bardziej przebiegłe i niegodne nas
metody? To zło, kłamstwo, ale i dość modna intryga.
Autorką
książki jest Aleksandra Borowiec. Pochodzi z Płocka, ale serce zostawiła na
Warmii i Mazurach. To wielbicielka dobrych historii i czarnej kawy. Pisarka
opowiadań (publikowanych m.in. w czasopismach literackich, takich jak „Autograf”,
czy „Wizje”. „Gwiazda szeryfa” to jej powieściowy debiut.
Pierwsze
powojenne miesiące. Do Olsztynka na Mazurach przybywa Stefan Malewski służący w
szeregach Milicji Obywatelskiej. Rzeczywistość jaką zastaje, to bandy,
Wehrmacht, panoszący się wszędzie Sowieci. A jakby i tego było mało, to
jeszcze... makabrycznie okaleczone zwłoki, porzucone w lesie w pobliżu
miasteczka. Można by je uznać za dzieło dzikich zwierząt, gdyby nie to, że po
miesiącu zostaje znalezione następne, identycznie okaleczone ciało. Zapytacie –
Czy mamy do czynienia z seryjnym mordercą? Do końca nie wiadomo. Pewnikiem
jest, że rozmowa z Malewskim stanowi miłą odmianę. Bohater wydaje się być taki
swój.
Cały
Olsztynek jest jak jedna beczka prochu, wystarczy iskra, by podpalić lont.
Panika może wybuchnąć w każdej chwili. Trzeba jak najszybciej znaleźć winnego.
Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni? Hitlerowcy? Rosjanie? A może to dzieło
szaleńca? Milicja rozpoczyna śledztwo, a raczej rozpoczyna je sam Malewski,
który jako jedyny dąży do poznania prawdy.
Samotny
szeryf rusza na łowy. Nie ma jednak pojęcia, jak trudne zadanie go czeka. Jego
współpracownicy ukrywają przed nim więcej niż mogłoby się wydawać. A może ktoś
jest w to zamieszany? W mazurskich lasach na dobre zalęgły się siły, na które
pistolet, nóż i gołe pięści to stanowczo zbyt mało... Powiecie, że to dziwny
zbieg okoliczności. W tym momencie jesteście naprawdę w przysłowiowym błędzie. Czy
nad bezpieczeństwem w Olsztynku czuwa jakiś realnie myślący człowiek? W głosie
mogą zabrzmieć jakieś twardsze nuty. Bo ludzie przecież się boją. Odbiorca dowiaduje
się też o zbrodniach Sowietów, wprowadzających własne rządy. Widzimy mocne
układy i układziki. Jesteśmy świadkami lewych interesów i łapówkarstwa. To taki
oddźwięk dzisiejszych czasów. Jest wiele metafor i podobieństw.
Waligóra
ustalił, że pracę będą zaczynać o siódmej. Dla Stefana Malewskiego to trudne
kiedy przeciera zasapane oczy. Nie mógł przyzwyczaić się do wczesnego
wstawania. Tęskni za kilkoma rzeczami, a łyk marnej namiastki kawy mu nie
wystarcza.
Samą
książkę otwiera cytat zaczerpnięty od Stanisława Staszewskiego. Dwa ostatnie
zdania są chyba kluczowe: „Bo dobro trwalsze jest od skał, A wszystko zło
przepada, gdy twój zagrzmi strzał …”. Patronat nad książką objęła m.in.
Gazeta Olsztyńska i książkowi blogerzy.
Gorąco
polecam i zachęcam do przeczytania powieści 😉
Katarzyna Żarska
Wydawnictwo: ZYSK i S –
KA
Premiera: 31.03.2020 r.
Projekt okładki i stron
tytułowych: Mariusz Banachowicz
Liczba stron: 656
Wydanie I
Oprawa: miękka ze
skrzydełkami
(nowość wydawnicza)
Komentarze
Prześlij komentarz